Startuj z nami Dodaj do ulubionych | ||
przedszkole specjalne 100 Kraków rehabilitacja dzieci niepełnosprawnych integracja |
495818 |
Poszła Ola do przedszkola…
Dość długo zastanawialiśmy się nad możliwością zapisania Oli do przedszkola. Nasze obawy dotyczyły bardzo wielu aspektów jej funkcjonowania w nowym środowisku. Wybór placówki, jakość opieki, możliwość oddziaływania terapeutycznego i wychowawczego były dla nas najważniejsze. Z każdym dniem utwierdzaliśmy się w przekonaniu, że powinna znaleźć się wśród rówieśników. Zajęcia grupowe w Ośrodku Wczesnej Pomocy Psychologicznej przy ul. Półkole były swoistym przygotowaniem do tego, jakże ważnego w życiu dziecka etapu. Już pierwsze spotkania pokazały nam jak bardzo nasza pociecha potrzebuje kontaktu z innymi dziećmi. I tak nadszedł 1 września 2003r. - pierwszy dzień Oli w przedszkolu. Tak wiele pytań i tak mało odpowiedzi było tego ranka. Jak sobie poradzi bez mamy i taty? Czy będzie płakać? Czy polubi nowe miejsce i osoby? Próbowałem być optymistą, ale gdzieś wewnątrz czułem, że pojawią się problemy. A jednak efekty pierwszego dnia przerosły nasze najśmielsze oczekiwania. Ola, nie tylko nie płakała, ale była też chętna do zabawy i bardzo grzeczna. Jeszcze przez tydzień odprowadzając ją miałem wrażenie, jakby miało stać się coś niedobrego. Nic takiego się nie wydarzyło! Ola systematycznie wdrażała się do obowiązków przedszkolaka, nawet tych najmniej przyjemnych, jak poranne wstawanie. Nie grymasiła w domu, a kiedy była już na miejscu witała wszystkich uśmiechem. Czasem był on wymuszony, a to dlatego, że chętnie by jeszcze pospała. Mija piąty miesiąc Oli w przedszkolu. Nie wszystkie problemy udało się przezwyciężyć. Wyobrażam sobie, jak wiele trudu kosztuje Panie podanie jej obiadu. Ola ma swoje własne preferencje, bywa, że zupełnie różne niż te, proponowane w jadłospisie. Jeszcze do niedawna zasypiała nad talerzem zupy, pokazując wszystkim, jaka jest zmęczona. Teraz już nie stosuje tego fortelu. Wydaje mi się, że znalazłem już odpowiedzi na pytania, które owego wrześniowego poranka były niewiadomą. Przywożę co rano Olę do przedszkola, ale już nie towarzyszy mi uczucie strachu czy niepewności. Ola znalazła swoje miejsce w grupie "Kotków", została otoczona ciepłem przez pracujące z nią osoby. Czasem, gdy z różnych względów pozostaje w domu, jest nie do wytrzymania. Uspokaja się dopiero, gdy siadamy do zabawy podobnej do tej z przedszkola. Pamięta piosenki, na dźwięk ulubionych reaguje bardzo żywiołowo, domaga się słuchania muzyki i czytania bajek. Adaptację Oli do nowych dla niej warunków postrzegam jako udaną. Rzeczą niesłychanie dla nas ważną jest to, że ma szansę przebywać wśród rówieśników, rozwijać się, poznawać świat nie tylko przez pryzmat własnego ja, ale również potrzeby innych. Ola jest zadowolona, uśmiechnięta. Czasem, wracając do domu, buzia jej się nie zamyka. Myślę sobie wówczas, że opowiada mi, co robiła przez cały dzień. Roman Helowicz, tata Oli |
|