Startuj z nami Dodaj do ulubionych | ||
przedszkole specjalne 100 Kraków rehabilitacja dzieci niepełnosprawnych integracja |
497642 |
Oliwia i zwierzęta
Czy niedziela jest dobrym dniem na – jak to mówi Magda, (ciocia Oliwii) „doleżenie sobie” np. do 9:00 ? Pewnie większość dorosłych, bez zająknięcia powie OCZYWIŚCIE (jeszcze jak śniadanie samo się zrobi i samo się poda do łóżka). Niestety, to „doleżenie sobie” jest bardzo rzadkim doznaniem. Dzieje się tak szczególnie gdy nocujemy na wsi. A to z prostego powodu. Ten powód jest na 6 liter i zawsze wita nas zamaszyście machając ogonem. Rysunek 1. Brutus - często trzyma się blisko furtki, czekając na sposobność wymknięcia się. Jest godz. 5:30 lub 6:00 i pierwszą czynnością jaką wykonuje Oliwia to ciągnięcie za rękę do Brutusa. Mało istotne jest wówczas czy jest mokro, czy śnieg – po prostu musi być zabawa z psem. Brutus jest żywym przykładem na to, iż kontakt ze zwierzętami sprzyja kreatywności i aktywności dziecka prowokując do ruchu i zabawy. Bieganie, mówienie, przywoływanie, głaskanie to tylko kilka ulubionym czynności. Brutek jest również bardzo dobrym materiałem do nauki anatomii: pysk, oczy, uszy, nos i ulubione zęby - które daje sobie liczyć bez najmniejszego oporu (włączając trzonowe). Kontak z Brutkiem pozwala na wyrabianie u Oliwi prawidłowym odruchów związanych z szacunkiem do żywych istot. Co prawda ta nauka idzie dość opornie ale idzie. Rysunek 2. Brutek też się czegoś nauczył, np. "kto tu rządzi". Właśnie sobie to ustalają z Oliwią. Był taki moment gdy dość często zmieniały się leki, jakie bierze Oliwia. Skutkiem ubocznym był kompletny brak apetytu. Wówczas do akcji wkraczał Brutek, który tak absorbował uwagę Oliwi, że byliśmy wstanie wcisnąć jej jakieś jedzenie. Była i jest to po części tzw. transakcja wiązana, ponieważ Brutek miał okazję zawsze „chapnąć” do pyska kilka smakołyków lub wręcz dokończyć całkiem spory obiad. A co do samego Brutka to muszę powiedzieć, że nie spotkałem do tej pory równie mądrego i zrównoważonego w kontaktach z dziećmi psa. Z powodu tego, iż na tym samym podwórku, na którym spaceruje Brutek mieszkają również króliki to właśnie one stały się w naturalny sposób kolejnym zwierzęciem jakie Olwia miała okazję poznać. Bardzo szybko nauczyła się, że ich strach przed pogłaskaniem szybko znika gdy trzyma się w ręce trochę świeżych liści babki lub mlecza. Rysunek 3. Ten królik w przeciwieństwie do pozostałych okazał się dość cierpliwym modelem. Jak już pisałem w poprzednim artykule, w tygodniowym grafiku zajęć Oliwi jest hipoterapia. Pamiętam jak dziś, zafascynowanie w oczach Oliwi gdy pierwszy raz stanęła przez olbrzymim pyskiem Marycego. Okazało się, że nie miała żadnych obaw przed pogłaskaniem i wejściem na konia. Było to dla nas miłym zaskoczeniem. Być może możliwość popatrzenia na rodziców z perspektywy 1,6 metra tak ją zaciekawiła, ale już na pewno kontakt z ciepłym i poruszającym się płynnym krokiem koniem. Co prawda karmienie suchym chlebem ostatnio ją nudzi ale odkryła za to, że koń nie składa się z samego łba i grzbietu – ma również olbrzymi ciepły brzuch, który można w podziękowaniu za spacer poklepać. Dzięki obyciu z koniem, zaczęła zwracać uwagę na galopujące i skaczące przez przeszkody konie. Rysunek 4. Ciekawski, młody ogier Dosyć niedawno Oliwia miała okazję poznać kozę. Ponownie bez okazywania żadnego strachu, zaczęła od namacalnego sprawdzania, czy te rogi to aby nie są doklejone. Powodowało to szybsze bicie mojego serca – rogi są dość pokaźne. Rysunek 5. Ciekawość poznania, była po obu stronach. Po dłuższej chwili koza zaczęła okazywać zniecierpliwienie starając się uwolnić od ciekawskiego dziecka. Przerzuciliśmy się więc na stado kur. Okazało się, że nie ma lepszego wabika na przeprowadzenie rozgrzewki w zimy jesienny dzień – po prosty należy pogonić kury. Pewnego dnia będąc w odwiedzinach u znajomych okazało się, że w wystroju ich pokoju coś się zmieniło – doszło piękne akwarium. Cała rodzina pielęgnic poruszała się majestatycznie po akwarium. Ale tylko do chwili kiedy Oliwia nie wpadła na pomysł postukania sobie w akwarium . Muszę powiedzieć, że sprawy sobie nie zdawałem, iż ryby mogą mieć taką pamięć. Po tygodniu kiedy ponownie odwiedziliśmy tych znajomych Oliwia przypomniała sobie o akwarium. Już z daleka zobaczyła na pierwszym planie kolorową pielęgnicę. Wystarczyło jednak, że zbliżyła się na 2-3 kroki a tu nagle zrobiło się pusto – ani jednej rybki. Co najlepsze reagowały tak wyłącznie na Oliwię. Musieliśmy nauczyć Oliwię, że nie wolno uderzać w akwarium. Dzięki temu nie musimy zbyt często o tym przypominać spacerując po sklepie zoologicznym w M1 lub w Plazie Nasza ciekawość co do zainteresowania dziecka zwierzętami dość brutalnie została zrewidowana pewnego letniego południa, kiedy to wybraliśmy się na spacer do krakowskiego ZOO. Nic bardziej błędnego. Okazało się, że atrakcyjność takiej wycieczki dla Oliwi to tylko nasze rodzicielskie urojenie. Bo jaka to radość nie móc dotknąć zwierząt ? Na szczęście kaczki okazały się towarzyskie i dość chętnie szczypały w koniuszki palców przez siatkę ogrodzenia. Wszystkim rodzicom polecam jednak wycieczkę do ZOO, ale nie po całości lecz do MINI ZOO. Spacerują tam swobodnie kozy, można pogłaskać konie, żółwia itp. Dzięki temu jest możliwość oswojenia naszych pociech (zwłaszcza jeśli się boją zwierząt). Mam nadzieję, że kiedyś będziemy mogli zrealizować jedno z marzeń – mieć labladora. Nie wiem kiedy to będzie ale na pewno wówczas Olwia będzie już wiedziała i umiała bawić się z nim i odnosić się do niego z szacunkiem. Bogumił Latos, tato Oliwii |
|